wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 3 "Mówiąc "my" miała na myśli "ja" "

So don't fear 
Don't you worry 'bout a thing 
I'm here, right here.
I'll newer let you go.
Don't shed a tear,
Whenever you nedd me, I'll be here.
I'll never let you go.
Ooh no
Ooh no
Oooh
I'll never let you go 
Ooh  no
Ooh no
Oooh 
I'LL NEVER LET YOU GO.

-Dziewczyny jesteśmy dobre, ale jak jeszcze raz spróbujemy może lepiej wyjdzie.
-Ania, nie myślisz czasem że przesadzasz ? Siedzimy tu już od 3 godzin! Chciałabym trochę odpocząć! - powiedziała Kinga odkładając gitarę i wstając z krzesła.
-Zgadzam się, później spróbujemy jeszcze raz - dodała Ola z czymś na twarzy co miało przypominać "uśmiech". Wszystkie je poparłyśmy, ale Ania nie planowała tak szybko odwetu.
- W przeciwieństwie do WAS to MI zależy by wypaść dobrze.
- Ania! Zależy i to nawet bardzo, ale daj se kobieto na luz. Chcesz by Nikol zdarła sobie głos ? Wtedy będziemy w dupie ! A zresztą przez ciebie jutro mogę nawet nie mieć siły nacisnąć klawisz !- oburzyła się Carly.
- dobra jak chcecie. - Ania podeszła do biurka z wodą i wzięła jedną - tylko żeby nie było że nie ostrzegałam.
     Próba trwała jeszcze godzinę. Żeby jakoś się odstresować, poszłyśmy (bez Anki) na lody. siedziałyśmy w spokoju i ciszy na rampie, kiedy Kinga nie wytrzymała:
- Co ona w Justinie się zakochała? Czy okres jej się zbliża? - nie wytrzymałyśmy i wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A wiesz, że się też tak zastanawiałam ?
- Pewnie ma jeszcze do mnie wonty o to na basenie - powiedziałam.
- Idiots, idiots everywere...
- Zgadzam się.
- Hej Nikol, a ty przypadkowo nie jesteś umówiona z mamą na 19?
- Tak, a co ?
- No bo musisz się sprężać jeśli nie chcesz się spóźnić, jest za 10 - złapałam za zegarek od Oli.
- O cholera ! - wstałam i zaczęłam biec.
- To do 14! - rzuciła Kinga za mną.
- No pa !
    Nie wiem jak, ale byłam w domu punktualnie o 19, szybko wsiadłam do samochodu i pojechałyśmy do sklepu. Po drodze rozmawiałam z mamą o koncercie, że wszystko jej opowiem, będzie miała to też nagrane itd.


Jechałam z mamą na koncert, rozmawiałyśmy
o koncercie i różnych rzeczach, gdy nagle z

mojej prawej strony padło światło. Odwróciłam głowę
w stronę z której świeciło i natychmiast poczułam

ogromny ból w okolicach głowy, brzucha i nóg.
Leżałam wśród odłamków szkła, czułam jak 
bordowa ciecz leje się z mojej głowy.
Przekręciłam głowę w lewą stronę i zobaczyłam 
moją mamę .. nie ruszała się.

- NIEEEEEEEEE
- Nikol obudź się!
  Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju, a obok mnie na łóżku siedziała mama i trzymała mnie za rękę. Czułam na swoim czole kropelki potu, a na skroni mokre ślady po łzach. Od razu  wtuliłam się w mamę.
- Spokojnie to tylko sen. Jest dopiero 6, idź jeszcze spać. Obudzę cię o 10, dobrze? - nic nie odpowiedziałam, tylko położyłam głowę z powrotem na poduszkę. Po paru minutach znowu zasnęłam.
- Wstań, już dziesiąta - popatrzyłam na zegarek wiszący na przeciwko mnie. Wstałam i poszłam do łazienki, gdzie umyłam włosy i zęby. Wróciłam do pokoju, ubrałam się i  uczesałam, potem spakowałam ubrania i inne potrzebne rzeczy do torby sportowej.


 Skończyłam gdzieś tak o 12, wzięłam telefon i założyłam słuchawki.
- Just the way you are - pomyślałam i włączyłam piosenkę. Wyciągnęłam zeszyt i zaczęłam pisać teksty.I w ten sposób zleciała mi cała godzina.

- Dobra mamuś ja lecę - powiedziałam i pocałowałam mamę w policzek.
- Dobrze, będziemy ok. 21:30.
- Jasne paa.

    Gdyby nie ten sen i to że będę występować u boku Bieber'a to mogłabym powiedzieć, że ten dzień jest taki sam jak każdy wtorek, piątek i sobota, czyli wstawanie, zjedzenie śniadania, umycie się, wyjście z domu , przejście przez skejta, obok galerii, przyjście do Carly, próba do 18 (jeśli to wg można nazwać próbą ) i powrót do domu.
- No cześć! - przywitała mnie Carly.
- Hej.
- Moja mama nas podwiezie na koncert o 16.
- Jasne, a reszta jest już?
- Nie, jest dopiero 13:20.
- Że co ? - wyciągnęłam telefon i spojrzałam na ekran. - Ty, jakim ja sprintem musiałam iść.
- No raczej.
- To co robimy?
- Więc mamy do wyboru: Playstation, lody, huśtawki, opalanie..- zaczęła wyliczać.
- Połączymy lody i huśtawki?
- Jasne, a jakie chcesz?
- No a jakie ? Czekoladowo- śmietankowe.
- Dobra, idź już usiąść, ja zara przyjdę.
- Okey.
 Weszłam przez drzwi do ogrodu, kierując się w stronę huśtawek i usiadłam na mojej ulubionej (fioletowej). Zaczęłam gapić się w oddal, wiatr muskał moją twarz, słońce lekko oślepiało moje oczy, lubiłam ten stan. Siedziałam tak dobre 10 minut, gdy z transu obudził mnie głos Carly.
- No nareście jesteś. Nie wiedziałam że aż tak trudno jest wyciągnąć lody z zamrażalki.
- Taa, bardzo trudno. Ale do rzeczy kinga dzwoniła że będzie wcześniej.
- Spoko - Carly zajęła huśtawkę obok mnie, przez parę minut nic się nie odzywała, było widać że nad czymś myśli. Chciałam się jej zapytać o co chodzi, ale była szybsza.
- Justin hym... nie wiem jak uda mi się wytrzymać 2 i pół godziny z nim.
- Taa.. ja tak samo. Ale wiem jedno.
- Co ?
- A to , że skoro z Anką wytrzymujemy to z nim tym bardziej - popatrzyłyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem.
- No dobra to co teraz robimy ? - zapytałam odkładając miseczkę na trawie. Carly jak na komendę wyciągnęła telefon.
- Tell me I'm a screwd up mess
- That I never listen, listen - dołączyłam do niej.
- Kocham ich, są genialni - Carly miała obsesję na punkcie one direction. Ja też lubiłam ich piosenki, nawet mogę się pochwalić że mam je wszystkie na komórce, ale dla mnie oni zawsze byli tylko rozpieszczonymi piosenkarzami, którzy myślą że są fajni bo tyle dziewczyn na nich leci. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka i głos Carly:
- Idę otworzyć, to pewnie Kinia- wstała z huśtawki i pobiegła do drzwi wejściowych. Nim się obejrzałam do ogrodu wbiegła Kinia.
- No weź ! Czemu mi to robisz ?! Czemu musisz być zawsze pierwsza?
- A no widzisz, kto rano wstaje temu pan Bóg daje - mówiąc to wskazałam na miseczki leżące  na trawie.
- Też chcesz ?- spytała Kinię Carly.
- Nie dzięki, jadłam już dzisiaj.
- To co ro..- nie było dane mi dokończyć, poniewarz znowu ktoś dobijał się do drzwi.
- Próbę, jak widać - oznajmiła Kinga spoglądając na ekran telefonu.
* Próba*
 - Ania ! Co się z tobą dzieje do jasnej cholery ?! Nie dość że się spóźniłaś, źle grasz to jeszcze zwalasz wszystko na nas! Za 30 minut musimy jechać, a my ani razu dobrze nie zagrałyśmy! - przypatrywałam się tej całej sytuacji siedząc na parapecie, gdy nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich mama Carly.
- Dziewczyny co się z wami dzieje?
Wszystkie jak na komendę odwróciłyśmy się w stronę drzwi. Pani Faning nie wyglądała na zadowoloną.
- Wasze krzyki słychać na drugim końcu domu! Przestańcie się kłócić, bo was nie podwiozę - po paru sekundach dotarła do mnie treść słów wypowiedzianych przez nią. Zwróciłam głowę w stronę Ani i zdałam sobie sprawę, że chyba z dziewczynami jesteśmy połączone jakimiś kabelkami, bo wszystkie zrobiłyśmy to w tym samym czasie.
- Macie tylko 25 minut, aby się uspokoić i jeszcze raz przećwiczyć to - powiedziała i wyszła, a ja zeszłam z parapetu i złapałam za mikrofon.
- Jeszcze raz.
Zagrałyśmy jeszcze z pięć razy i w końcu nam wyszło.
- Wreszcie ! - powiedziała Kinga.
- Ale Ania na koncercie się postaraj.
- Ola ! - krzyknęłam równocześnie z Carly. W tym momencie weszła mama Carly.
- To co dziewczyny, gotowe?
- Tak.
- Dobra, to zbierajcie się, ja będę czekać w samochodzie - Gdy tylko wyszła, wzięłam swoją sportową torbę i również wyszłam trzaskając drzwiami.
*******
- Mamo to tu ! Zatrzymaj się! - o tak.. nie ma to jak jechanie w aucie 2 godz. i słuchanie jak Carly się wydziera - Nie patrz się na mnie, patrz na drogę!
- Carly ja cofam ! - Wybuchnęłyśmy śmiechem, a Carly mina była bezcenna. Odpięłyśmy pasy i powoli zaczęłyśmy wychodzić z auta.
- Wow, ale tu ładnie.
- Zgadzam się - powiedziałam. W pewnym momencie zauważyłam ładną brunetkę gdzieś koło 40 zmierzającą w naszą stronę.
- Hello, you are One Time ?
- Yes, I Nikol this is Kinga, Carly, Ola and Ania.
- Nice to meet you. I;m Patrica, Justin's mother. A teraz pozwólcie za mną(tak wiem google nie gryzie, ale nie chce mi się tłumaczyć) - Poszłyśmy za nią do naszej garderoby, powiedziała że próba jest o 18:30 i wyszła. Wyciągnęłam swój strój i położyłam na torbę.
- Dlaczego ty masz inną sukienkę niż my ?- Ania mówiąc "my " miała na myśli "ja". Już chciałam jej odpowiedzieć dlaczego, ale Ola się wtrąciła:
- Dlatego żebyś się pytała! Jest naszą liderką więc jak kupowałyśmy stroje na dziś, postanowiłyśmy, że będzie mieć inną - wow tego nie wiedziałam , mi sprzedały bajeczkę, że nie było więcej tych samych więc mi kupiły inną.
                                                                                             
                                                                                                                           (sukienka Nikol)

                                                                                                                            (sukienki dziewczyn)

Oczywiście znów wybuchła kłótnia, więc jako kapitanka dzielnie wymknęłam się z garderoby i poszłam się przejść po korytarzu. Cały czas myślałam o Ani, od kiedy się tak zaczęła zachowywać, co mogło ją do tego sprowokować .. i wyszło że to ja jestem tym problemem. Przez to że Anka zajęła moje myśli nie zauważyłam że przede mną ktoś szedł. No i jak to się skończyło ? Pięć punktów dla Gryfindoru! Wpadłam na niego !
- O mój Boże ! Przepraszam zamyśliłam się - dopiero po wypowiedzeniu tych słów, spojrzałam w twarz poszkodowanego. Ja to mam szczęście, wpadłam na Bieber'a. Szybko powtórzyłam moje słowa tym razem po angielsku ( i bez " O mój Boże").
-Nic się nie stało. To też moja wina, zagapiłem się na telefon.
- Byle by nie na Playstation -
wypaliłam.
- U was też o tym mówili?
- Zrobili z tego dużą aferę. A tak w ogóle to jestem Nikol, śpiewam w zespole One Dream...
 I tak nam miło zleciał czas. Justin okazał się fajnym chłopakiem, nie to co myślałam wcześniej.
- Twoje koleżanki też są takie jak ty ?
- W jakim sensie?
- Normalne, że nie rzucają się na szyję, da się z nimi normalnie pogadać, bo wiesz przy tobie na chwilę zapomniałem że jestem sławny.
- Nie mów że tego nie lubisz?-
on tylko pokiwał przecząco głową. Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie, już 18:20.
- Muszę iść już na próbę.
- Spoko, pogadamy przed koncertem? Jak chcesz mogę cię odprowadzić na salę.
- Ok, prawdę mówiąc trochę się zgubiłam -
ten tylko się zaśmiał i zaprowadził mnie pod salę. Po drodze znowu gadaliśmy.
- O to tu- pokazał ręką na drzwi przed nami, po czym je odtworzył. Przed moimi oczami ukazała się dość duża sala, mająca lustro, mikrofony i różne instrumenty.
 - Wchodzisz czy będziesz tak stać? - rozumiem że to miało być zabawne.
- To do 20 - chciałam już wejść do sali, gdy poczułam że ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciła się i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Justina.
- Chciałaś powiedzieć za pół godziny, nie zapominaj że będziemy razem występować -skinęłam głową.- Do zobaczenia.
- Pa.



_________________________________________________
Wiem, wiem ,wiem ... Spaprałam ! Już miesiąc nie było rozdziału!
Ale wybaczcie! Za dużo rzeczy do roboty, nauka, siostrzeniec do tego
dochodzi jeszcze to, że piszę kolejne opo xD ( Alex powiedziała
że jeśli tak będę robić to kończy współprace ( bo nic nie mówiłam
jej o dalszych planach na blogi)).
Ale pocieszam się jednym .. jeszcze miesiąc i wakacje !
Podanie już złożone, muszę jeszcze poprawić historię i zobaczyć co
jeszcze i może świadectwo z paskiem.
To co jest pogrubione  oznacza że mówią po angielsku.
Później będzie na odwrót.
I dla tych co zauważyli że co chwila zostawał dodawany tekst,
 tak miałam problemy, bo co chwila mi ktoś wchodził i zamiast
dać zapisz dałam opublikuj XD.
 Dziękujemy za 666 wyświetleń.
Kochamy /Asia i Alex