poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 5 "To jedyne wyjście"

                Powoli zaczęłam otwierać oczy. Nigdy wcześniej nie widziałam tego pokoju. Ściany miał pomalowane w grube biało-niebieskie pasy, gdzieniegdzie były namalowane malutkie zwierzęta. Odwróciłam wzrok w lewą stronę.. no tak, już wiem co wydawało ten irytujący dźwięk. Zaczęło mi się wszystko przypominać. Łzy napłynęły do moich oczu... Zaraz, zaraz ... GDZIE MOI RODZICE?!
- JUSTIN!!! WYBUDZIŁA SIĘ!! - do sali wbiegła Kinia z.. Justinem. Dziewczyna rzuciła mi się na szyję, ale momentalnie tego pożałowała. Syknęłam z bólu. Spojrzałam na nią, później na Justina.
- Co ty tutaj robisz?
- Gdy tylko się dowiedziałem o .. twoim wypadku.. kazałem menadżerowi przesunąć termin wylotu o  tydzień.. Niestety dzisiaj już wyjeżdżam..
- O ile?!- wtrąciłam mu się  w słowo.
- Tydzień- powtórzył nie rozumiejąc o co mi chodzi. Jedyna Kinga zrozumiała.
- Tak. Leżysz tu już Tydzień - otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale mi przerwała- Twoja mama leży w śpiączce, a tata ... - nie musiała kończyć.. Wiedziałam o co jej chodzi. Delikatnie mnie przytuliła, a Jus trzymał moją dłoń. Płakałam jak małe dziecko...  Gdy się uspokoiłam   Jus stwierdził, że musi już jechać. Delikatnie mnie przytulił i pocałował w policzek.
                 Dzień szybko minął. Dowiedziałam się, że tydzień po wypadku dziewczyny zrobiły Livestream'a, napisały piosenkę, odwiedzały mnie codziennie z chłopakami i że mój tata przeżył wypadek.. Jego śmierć była dość dziwna, a zarazem straszna. Dziewczyny z Sebą i Pawłem przyszły go odwiedzić. Pokazały mu nagranie z koncertu, powiedział, że jest ze mnie dumny i że mnie kocha. Dziewczyny zaczęły opowiadać mu o różnych szczegółach, których nie było na nagraniu. W pewnym momencie Paweł wybiegł z sali, a Seba zaczął je jakoś wypraszać z pokoju. Dopiero gdy usłyszały dźwięk... TEN dźwięk.. zrozumiały po co ta cała szopka. Kinia powiedziała, że to tak wyglądało jakby.. Czekał na nich, by mogli mi to przekazać.. i spokojnie odejść.

~*~
23:45

Nie mogłam zasnąć tej nocy. Zbyt wiele rzeczy się zdarzyło. Po głowie chodziły mi 2 pytania. Czemu Łucja tak szybko pochowała naszego tatę? Co zamierza ze mną teraz zrobić?
- Widzę, że pani jeszcze nie śpi - z tego co mi się wydaje to jest doktor Mangomery.
- Nie potrafię.


- Też bym nie potrafił- powiedział siadając obok mnie. Zaczął przyglądać się mi uważnie. - Jak się czujesz? Wypadek spowodował u ciebie liczne siniaki, zwichnięcie nadgarstka i kostki, rozcięłaś sobie łuk brwiowy...
- Fizycznie lepiej - przerwałam mu.
Znów spoglądał na mnie z troską.
- Stan twojej mamy się poprawił- przerwał- ale dalej nie wiemy kiedy się wybudzi. To może się wydarzyć za parę dni.. może nawet za rok..
- Zdaję sobie z tego sprawę, panie doktorze - znowu mu przerwałam. - Ale co ze mną zrobicie, jeśli wkrótce się nie wybudzi?
- Nastała głucha cisza-
- Pani ... Twoja siostra jest za granicą, pojechała ze swoim chłopakiem i jego rodzicami, a kiedy spytaliśmy się o ciebie, powiedziała, że nie przyjedzie by się tobą zająć.. więc musieliśmy szukać trochę dalej - " trochę dalej"? spojrzałam na niego zdezorientowanym wzrokiem - odnaleźliśmy twojego kuzyna. Mieszka w Londynie i zgodził się opiekować tobą dopóki twoja mama się nie obudzi.
- Nie wiedziałam, że mam kuzyna w Anglii.
- On też nie wiedział. To jest jedyne wyjście z tej sytuacji, oprócz domu dziecka.
- Rozumiem.
- Wypisujemy cię za 4 dni, z tego co wiem, to zdążysz nawet na tą spóźnioną akademię. A twój kuzyn odbierze cię po niej o 16- gdy skończył już tłumaczyć mi wszystko spojrzał na zegarek - koniec mojej zmiany. Do zobaczenia jutro, dobranoc.
- Dobranoc -już miał zamykać drzwi, gdy dodał - chcesz... zobaczyć się z mamą?

~~~~
                   Po chwili stałam za szklanymi oknami. Mama miała maskę tlenową i pełno kabelków poprzyklejanych do ciała... Pchnęłam drzwi. Usiadłam obok niej i ścisnęłam ją za rękę.
- Jestem tu mamo- powiedziałam i uśmiechnęłam się przez łzy - proszę nie rób mi tego, nie opuszczaj mnie ...  nie dam sobie sama rady w życiu .. wiesz o tym.
~*~
4 dni później  (16 lipca)  7:34
                   Wpatrywałam się w widoki za szpitalnym oknem. Dzisiaj wychodzę, torba już spakowana. teraz tylko czekać na wypis, pożegnać się z mamą i wrócić do domu. Wydaje się proste, prawda?
- To co? Gotowa? - Boże!! Jak ja tęskniłam za tym głosem!
- Jasne- zwróciłam się w stronę Oli uśmiechając się szeroko- Pomożesz?- wyciągnęłam do niej ręce. Bez słowa do mnie podeszła i pomogła mi zejść z parapetu.Poszłyśmy do sali 310, gdzie leży moja mama, Dr Montgomery wpisywał coś na kartce, pewnie wyniki badań. Spojrzałam w nie, wszystko zdaje się poprawiać.
- Nie martw się, zajmę się twoją mamą, dopóki nie wrócisz. Jeśli coś się będzie dziać, natychmiast cię o tym poinformuję - powiedział naciskając na guzik windy.Zjechaliśmy nią do recepcji, podpisałam wszystkie papiery i pożegnałam się z lekarzem.
 Przechodząc przez skejta widziałyśmy całą naszą paczkę (bez Ani), biegnącą w naszą stronę. Dziewczyny wręcz rzuciły się na mnie, powodując u mnie nie miły ból. Chłopaki już bardziej uważali. Potem było już coraz lepiej.
Ola spała u mnie tej nocy, pomagała mi się spakować. Cały czas myślałam o mojej rodzinie, mówiłam sobie, że moja mama się obudzi, a siostra.. jeśli chce może zostać tam gdzie pojechała. I ten tajemniczy kuzyn,..






____________________________________________________
Tak, tak wiem ... miał być w niedzielę xD Przepraszam!!
Możliwe, że jest trochę krótki, ale postaram się żeby 6 rozdział był
dłuższy :) Zastanawiacie się kto jest tym tajemniczym kuzynem ??
Piszcie w komentarzach, kim według was jest :)
Mam nadzieję, ze tym razem będzie więcej komentarzy niż pod
poprzednim rozdziałem :) Do zobaczenia za ... tydzień... góra 2 xD
~Asia :*
 


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Więc....

          Więc... Niektórzy z was zastanawiają się czemu na blogu .. prawie rok nie ma żadnego posta ani nic.
Nie będę zwalać na szkołę i obowiązki, bo przecież miałam ferrie, święta, długi weekend... Ogólnie to zaczęło się od coraz mniejszej ilości komentarzy ... później pod ostatnim postem żadnego nie było. Nie rozumiałam co robię nie tak. Może po prostu muszę poczekać? No i czekałam. 1 miesiąc, 2 miesiąc, 4, 5 ... pewnego dnia "przypomniałam" sobie o blogu i postanowiłam wejść.. Niestety .. nadal pustka. Jeśli robię coś źle to mi napiszcie pod tym postem, a spróbuję dopracować opowiadania :) I dzisiaj też wchodzę ... dalej nic. Chciałam świętować rok bloga, ale ... wyszło jak wyszło. Postaram się w ten weekend dopracować rozdział i go dodam ... w niedzielę? Ale musicie zrozumieć, że było mi trochę przykro jak było 0 komentarzy przez tak długi okres czasu. "A przecież tak dobrze szło". Chociaż, nie tylko komentarze "zawaliły", ale również moja współpraca z Alex. Nie odpowiadała jak pisałam do niej na gg, w szkole też była dla mnie chłodna. Możliwe, że po prostu źle ją zrozumiałam, ale no cóż stało się. Ostatnio nawet ze sobą gadamy. Na wycieczce było wręcz wspaniale ^^.
           Więc tak jak mówiłam postaram się dodać rozdział w tą niedzielę ( 15.06). Mam nadzieję, że blog znów zacznie dobrze funkcjonować, tak jak na początku. Jutro zdaję chemię na 4, więc trochę będę mieć nauki, bo do tego jeszcze niemiecki dochodzi .. Muszę porozmawiać z panią z maty i infy.. Jeszcze raz przepraszam..

Trzymajcie się :*
~Asia :)